Hurghada – kolejne wczasy wędkarskie 11.2019

Autor muskie

mar

24

Początek listopada. U nas pluchowato, chłodno. Za to jest to dobry termin na odwiedzenie Egiptu i zmierzenie się z tamtejszymi drapieżnikami, a w szczególności z moim ulubionym GT. Wybór pada na wczasy w Hurghadzie, oczywiście  połączone z wędkowaniem.
Mieszka tam nasz zaufany przewodnik, który ma łódkę w Hurghadzie i doskonale wie, gdzie w danej porze roku warto popłynąć. Jestem z moim kolegą Danielem De Niro. Tym razem  polecono nam hotel  sieci Jazz 5*.  Jest warty tych 5 gwiazdek. Trochę niewygodne dojście do odległej rafy, ale długie spacery po konkretnych posiłkach z pewnością się przydadzą.
Z siedmiu dni pobytu trzy przeznaczamy na łowienie. Każdego dnia rano o 7:30 przewodnik odbiera nas z hotelu, wiezie do portu. Wypływamy na dwusilnikowej łodzi poppingowej. Głównie nastawiamy się na popping. Pogoda jest ok. Spokojnie można poprowadzić przynęty. Jest trochę brań, kilka ryb niestety spada z haków. Każdy z nas zalicza po kilka emocjonujących holi. Mój największy GT przekroczył wagę 30 kg ! Najwięcej brań mieliśmy przy rafach na północ od Hurghady.  Po drodze na środku Morza Czerwonego minęliśmy wyspę – rozległy atol, na której jest budowany hotel . Pracują tam 2 dźwigi. To będzie dopiero raj dla kitesurferów. Ciekawe, jakie tam będą ceny za pobyt.  Rafy z największą ilością GT były sporo za tą wyspą. W oddali były widoczne wierze wiertnicze i podążające w ich stronę ogromne tankowce.
Poza GT trafia się karanks niebieskopłetwy, jest też większa kuzynka naszej belony na poppera, jakiś tuńczyk zębaty na jigging. Ale najwięcej farjdy sprawiają nam GT. Biorą widowiskowo, walczą zaciekle, a po krótkich sesjach zdjęciowych w dobrej kondycji trafiają do wody. Osiem godzin łowienia przez trzy dni z rzędu zaspokaja nasze potrzeby. Trochę odpoczynku w hotelu też się należy…
Taki tygodniowy pobyt połączony z kilkoma dniami łowienia to fajna alternatywa. Jest szansa, że jeżeli ktoś pojedzie z partnerką czy rodziną, to zaakceptują oni taką formę pobytu, a wędkarz też przy tym skorzysta. Zaletą jest bliskość łowiska i rozsądna cena (przy dwóch wędkarzach łowienie dzienne kosztuje łącznie ok. 460 euro. W cenie jest opieka przewodnika, zimny lunch, napoje chłodzące. Dla potrzebujących przewodnik zapewnia sprzęt wędkarski. My mieliśmy własny, ale dla stawiających pierwsze kroki w łowieniu w tropikach jest to korzystne rozwiązanie. Nie trzeba wtedy inwestować w sprzęt, który całkowicie różni od tego stosowanego u nas czy nawet w Norwegii.
Jest co robić, nie trzeba tkwić w hotelu. Jest kilka fajnych restauracji z rybami i owocami  morza, gdzie nie trzeba mieć milionów monet.
Poza tym można pozwiedzać Hurghadę, poznać uroki targu rybnego, starego bazarku, głównej ulicy zwanej także „Aleją Wydatków…J”, Delfinarium  czy Grand Aquarium.  A to wszystko odległe tylko 4 godziny lotu z Polski.