kwi

10

Witam,
Trzecia Kenijska przygoda zaliczona. Szkoda, że 8 dni tak szybko mija . . .
jakaś modelka wyciąga szyję
jakaś modelka wyciąga szyję
Aura też nie do końca nam sprzyjała, gdyż zamiast oczekiwanej
tafli na Oceanie Indyjskim powiewało czasami bardziej, niż zazwyczaj w
lutym.
Temperatura ok. 28-33 stopnie. W końcu byliśmy w okolicach równika.
Na łodzi trollingowej sporo brań przepięknie ubarwionych koryfen (mahi-mahi),
sporo brań marlinów (głównie pasiaste, 1 czarny), ale tylko jednego
pasiastego o wadze ok. 80-90 kg
udało się doholować do łodzi i oczywiście uwolnić. Sporo marlinów spinało
się podczas holu 🙁
Mnie też zszedł . . . Padały za to inne ryby.
Na mniejszej łódce bardzo dobre efekty na vertical jiging.
Połowiliśmy dużo walecznych Amberjacków, karanksów, tuńczyków Dogtuna,
graników, snaperów.
Padł tez tłuściutki Yellow Snapper, kilka Sali-Sali (nazwa miejscowa) oraz
przepięknie ubarwiony pasiaczek (ponoć pyszny na zupę . . .)

Wiele ryb na jiga okazało się silniejszymi od nas. Pomimo hamulców
ustawionych w pozycji „beton”
bezceremonialnie pakowały się w rafy na głębokości 70-80 metrów. Kilka razy
nasze pilkery zostały „połknięte” w całości, pozostawał tylko przegryziony
przypon żyłkowy 1,25 mm . . . Ryby z pewnością miały powyżej 25-30 kg !
Mniejszym dawaliśmy radę 🙂
Mała łódka okazała się niewystarczająca do poppingu. Trochę próbowaliśmy
przy rafach
i wyspach, ale jigowanie w pionie przynosiło zdecydowanie lepsze rezultaty.
Właściciel bazy wędkarskiej obiecał, że zaopatrzy się w porządną
dwusilnikową stabilną łódź do
spinningowania. Czekam z utęsknieniem, bo efekty na jigi pokazały, że
zdecydowanie warto tam wrócić.
Cała otoczka rewelacyjna. Super kuchnia w bazie wędkarskiej, pyszne owoce
dojrzewające w pełnym słońcu, inspirujące Safari do Parku Narodowego Tsawo,
woda w basenie i w oceanie 28 stopni . . .
A wszystko filmowała TV Taaaka Ryba . . .
Dobra, koniec wzdychania 🙂 Czas planować kolejną wyprawę.